wtorek, 7 grudnia 2010

Szczepienia

Moje dziecko jest przecież takie maleńkie. Nie chciałabym go niepotrzebnie obciążać. Czy szczepienia są rzeczywiście konieczne?

Niemal nie ma takiego zagadnienia w medycynie, które by­łoby tak szczegółowo i na przestrzeni długiego czasu sta­rannie zbadane i tak skuteczne w profilaktyce chorób, jak szczepienia.
 Udowodnione to zostało nie tylko na podsta­wie badań naukowych, ale także poprzez wielomilionowe doświadczenia na całym świecie w zwalczaniu zagrażają­cych życiu czy niebezpiecznych chorób. Dzięki szczepie­niom udało się zlikwidować ospę, a niedawno ogłoszono, że w Europie nie występuje już paraliż dziecięcy, czyli cho­roba Heinego-Medina.Szczepienie powinno chronić dziecko przed chorobą zakaźną. Szczepi się albo przeciwko rzadkim dziś, ale nie­możliwym do leczenia i wyjątkowo groźnym chorobom (na przykład tężec i błonica) lub przeciwko chorobom czę­sto występującym, które wprawdzie zwykle przebiegają ła­godnie, ale z pewnym prawdopodobieństwem mogą po nich wystąpić poważne powikłania (odra). Poza tym szcze­pi się przeciwko chorobom, które mogą wyrządzić pod­czas ciąży poważne szkody nienarodzonemu dziecku (ró­życzka).

Ciągle słyszę o przeciwnikach szczepień, którzy odrzucają z zasady wszelkie szczepienia. Czy ich argumenty są słuszne?

Na łamach prasy, w radiu i telewizji przetaczają się nie­ustannie dyskusje na temat korzyści i ryzyka szczepień. Niepoważne i nieodpowiedzialne publikacje mogą wzbu­dzić strach u rodziców, którzy chcieliby podjąć decyzję najlepszą dla dziecka, i dręczy ich niepokój. Jeśli weźmie się pod uwagę niebezpieczeństwo, na jakie naraża się dziecko nie wykonując szczepienia, czyli jakie „działania uboczne" może mieć szczepienie lub jego brak, nie ma żadnych rozsądnych powodów, aby być przeciwko szcze­pieniom.

Czy nie ma jakiejś „łagodnej" alternatywy dla szczepień, która byłaby tak samo skuteczna?

Poznano dokładnie mechanizm powstawania odporności organizmu na konkretną chorobę: układ immunologiczny zaczyna wytwarzać przeciwciała, których poziom można oznaczyć we krwi. Po „alternatywnych" szczepieniach nie i zaczerwienieniem. Te działania uboczne nie są niebez­pieczne i można je złagodzić prostymi metodami (ochła­dzające okłady, czasem czopki przeciwgorączkowe). Wyczerpujące wyjaśnienia powinnaś otrzymać od swe­go pediatry, możliwie także w formie ulotki informacyjnej.

Takie choroby dziecięce jak odra, świnka, i  czy różyczka są przecież łagodne. Dlaczego trzeba szczepić dziecko  przeciwko nim?

Wyrażenie „choroba dziecięca" pojawiło się prz. wprowadzeniem szczepień, ponieważ wtedy tego typ choroby były tak częste, że właściwie przechodziło je każde dziecko. Jednak określenie to nie oznacza jed­nocześnie „łagodne". Ponieważ wielu rodziców sądzi,' odra jest chorobą łagodną, niektóre dzieci nie są prze­ciwko niej szczepione. Skutkiem tego chorują nań tysią­ce dzieci, a efektem są poważne powikłania. Prawdo­podobieństwo, że następstwem odry będzie zapalenie opon mózgowych, wynosi 1:5000 u małych dzieci, jest jednak znacznie wyższe u dzieci starszych i dorosłych. W przypadku takiego zapalenia, niemożliwego do wy­leczenia farmakologicznie, około 30 % chorych umie­ra. Skutkiem są także poważne upośledzenia umysło­we. Szczepienie przeciwko odrze zmniejsza ryzyko do około 1:1 miliona. Po kilkudziesięciu latach po przebyciu odry (a nie po szczepieniu) może dojść do niemożliwego do wyleczenia stanu zapalnego opon mózgowych połą­czonego ze zniszczeniem komórek nerwowych (porów­nywalne z będącą skutkiem BSE [choroby szalonych krów] chorobą Creuzfeldta-Jakoba.) Co roku np. przychodzi niestety na świat ok. 40-50 dzieci, które są poważnie upośledzone w wyniku cho­roby matki. Gdyby wszystkie dzieci byłyby szczepione przeciwko różyczce, można by uratować te pięćdziesię­cioro dzieci rocznie, ponieważ nie występowałaby już różyczka. Czasami uważa się, że ochrona w wyniku szczepie­nia jest mniej pewna niż odporność wynikająca z prze­bytej różyczki. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy matka, która sama była dwukrotnie szczepiona przeciwko ró­życzce, rodzi dziecko z wadami, które są następstwem różyczki.Oprócz zapalenia opon mózgowych i zapalenia mó­zgu, po których mogą się ujawnić zaburzenia słuchu i sta­ny zapalne jajników u kobiet, a u chłopców i mężczyzn stany zapalne jąder, świnka może być przyczyną później­szej bezpłodności. Choroby dziecięce nie przebiegają więc tak łagodnie, jednak niebezpieczeństwa szybko popadają w zapomnienie.

Tuż po przechorowaniu odry syn naszych H sąsiadów przebył gwałtowny skok   rozwojowy. Czy dla rozwoju osobowości I nie byłoby lepiej, gdyby rzeczywiście I dzieci chorowały na odrę zamiast I poddawać je szczepieniu?

Rzeczywiście, każda przebyta choroba pomaga układowi immunologicznemu w osiągnięciu dojrzałości, ale wiąże się z tym ogromne ryzyko. Choroba musi przede wszyst­kim przebiegać bez powikłań. Układ immunologiczny roz­wija się dzięki codziennemu kontaktowi z mnóstwem ła­godnych zarazków chorobotwórczych i dzięki dużej ilości banalnych, niesprawiających kłopotów infekcji. Istotnie, można zaobserwować, że dzieci podczas i po infekcjach gorączkowych przebywają znaczny skok roz­wojowy. Ma to prawdopodobnie coś wspólnego z wyjąt­kową sytuacją choroby i późniejszym procesem zdrowie­nia, podczas którego dziecku poświęca się szczególnie dużo uwagi i czułości. Jednak dzieje się tak także w ra­mach wielu łagodnych infekcji gorączkowych, jakie dziec­ko przechodzi w pierwszym roku życia (około 10-12 rocz­nie). W tym celu nie jest oczywiście potrzebna odra z grożącymi powikłaniami.

Czy moje trzymiesięczne dziecko nie jest I zbyt małe na pierwsze szczepienia?

Nie, ponieważ już po sześciu godzinach po porodzie jeli­ta noworodka zasiedlone są bakteriami jelitowymi. Dziec­ko styka się codziennie z licznymi zarazkami, nie „łapiąc" choroby. W wieku trzech - sześciu miesięcy kończy się na­turalna ochrona immunologiczna matki i od tego mo­mentu dziecko jest już zdane tylko na siebie. Przeciwko większości chorób bakteryjnych, jak na przykład krztusiec czy Haemophilus Influenzae typu B, które są szczególnie niebezpieczne dla niemowląt (groźba zatrzymania odde­chu lub zapalenia opon mózgowych) nie ma wcale ochro­ny immunologicznej matki. Z tego względu tak wcześnie jak to możliwe powinno się stworzyć ochronę przed chorobami o poważnych na­stępstwach. Twoje dziecko oraz jego układ immunolo­giczny nie są w tym okresie bardziej labilne niż później. W oddziałach intensywnej opieki medycznej wyjątkowo małe wcześniaki, które są szczególnie zagrożone, są pod­dawane szczepieniom nawet przed przewidzianym ter­minem, aby mogły wytworzyć sobie wcześniej system od­porności. Wcześniaki znoszą szczepienia tak samo dobrze, jak inne dzieci.

Czy moje ukochane dziecko nie będzie nadmiernie obciążone, jeśli zostanie poddane szczepieniom jednocześnie przeciwko sześciu chorobom (tzw. żółtaczce zakaźnej B, błonicy, krztuścowi, tężcowi, polio i Haemophilus influenzae BP) ?

Nie, ponieważ już od narodzin mały organizm ma do czy­nienia z setkami zarazków chorobotwórczych. Liczne składniki szczepionki nie są więc niczym nadzwyczajnym dla układu immunologicznego dziecka. Nowe szczepion­ki skojarzone nie są wcale gorzej tolerowane niż poszcze­gólne komponenty. Szczególnie w ostatnich latach udaje się coraz bardziej stosowanie uboższych w działania uboczne dodatków (adsorbaty i stablizatory), które nie wy­wołują takich problemów jak wcześniej stosowane skład­niki. Tak więc twoje dziecko byłoby bardziej i częściej ob­ciążone w wyniku kilku pojedynczych szczepionek: z jednej strony twój skarb musiałby częściej znosić zastrzyk (i za każdym razem dodatki do szczepionki), a z drugiej za każdym razem istnieje niebezpieczeństwo skutków ubocz­nych, takich jak gorączka czy bóle.

Przeczytałam, że Thiomersal (rtęć), H zawarty w szczepionkach poważnie I obciąża organizm. Czy to prawda?

Jak to właściwie jest z prawdziwymi szkodami wywołanymi przez szczepionki, o których ciągle się słyszy? Czy mogę być spokojna, że moje dziecko nie jest na to narażone?

Z jednej strony najnowsze badania wykazały, że Thio­mersal nie powoduje w organizmie dziecka żadnych po­ważnych szkód, z drugiej strony ten budzący kontrower­sje temat znajdzie inne rozwiązanie: thiomersal jest składnikiem bardzo niewielu pojedynczych szczepionek, jest składnikiem tylko jednej jedynej szczepionki podwój­nej. Tak więc nowoczesne szczepionki skojarzone, nieza-wierające thiomersalu, są całkowicie bezpieczne. Ryzyko, że bezpośrednio po szczepieniu pojawi się po­ważna choroba z trwałymi uszkodzeniami lub nawet Przypadek śmierci, jest mniejsze niż 1:1 miliona, ale nie można go całkowicie wyeliminować. W przypadku ta­kich chorób zwykłe nie wiadomo z całą pewnością, czy rzeczywiście przyczyną jest szczepienie, jeśli nawet ro­dzinie przyznano odszkodowanie z powodu szkody w wyniku szczepienia. Właściwie nigdy nie można S Wlerdzić związku przyczynowo-skutkowego. Przy zasadniczo zwiększonym ryzyku należałoby oczekiwać częstszego występowania takich tragicznych wypadków. Na przykład w pierwszych latach życia bardzo często rozwijają się przypadki epilepsji lub poważne choroby neurologiczne. Przypadkowo w niewielkim odstępie czasowym od szczepienia (przy milionach szczepionych osób) może się pojawić taka choroba, ale bez związku przyczynowego. Mimo ogromnej liczby szczepień nie wzrosła globalna liczba przypadków epilepsji i chorób neurologicznych. Wiele badań wykazało, że pod wzglę­dem statystycznym nie istnieje związek przyczynowo--skutkowy.

Słyszałam, że szczepienia mogą być przyczyną poważnych chorób. Czy to prawda?

Nie. Wprawdzie w pojedynczych przypadkach wystąpie­nia ciężkiej choroby tuż po szczepieniu pojawiały się takie przypuszczenia, jednak po przeprowadzeniu dokładnych badań obawy te się nie potwierdziły. Istniały hipotezy, że szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce miałaby wywoływać autyzm, szczepionka przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B - stwardnienie rozsiane. Obec­nie w wyniku poważnych, solidnych badań udowodnio­no, że nie istnieje związek pomiędzy szczepieniami i na­stępującymi chorobami: nagła śmierć łóżeczkowa, epilepsja, uszkodzenia mózgu, cukrzyca, alergie, autyzm, przewlekłe stany zapalne jelit i stwardnienie rozsiane.

Karmię moje dziecko piersią. Czy dzięki substancjom obronnym zawartym w mleku matki nie jest ono chronione przed chorobami, przeciwko którym wykonuje się szczepienia?

Przecież od dawna nie występują u nas takie choroby jak tężec czy błonica. Czy szczepienia są w ogóle konieczne?

Niestety nie. Pokarm matki zawiera wprawdzie substan­cje, które hamują rozwój zarazków, a dzięki ich pozytyw­nemu wpływowi na jelita można zapobiec wirusowym in­fekcjom przewodu pokarmowego, jednak nie zapewnia to skutecznej i wystarczającej ochrony przed chorobami, przeciwko którym szczepi się dziecko. Na świecie wzrasta liczba osób podróżujących, żyjemy także w czasach, kiedy granice są tak otwarte jak nigdy Przedtem, miliony osób przemieszczają się w różnych kie­runkach. Pod tym względem ochrona przeciwko tym nie­uleczalnym chorobom jest niesłychanie ważna. W roku 1994 w Europie Wschodniej panowała groźna epidemia błonicy, podczas której wystąpiły liczne zgony. Błonica to poważny stan zapalny górnych dróg oddechowych, w którym w wyniku działania toksyn bakterii błonicy wy­stępowały stany zapalne nerwów i mięśnia sercowego, choroba przebiegała też w szczególnie niebezpieczny sposób.
Bakterie tężca znajdują się wszędzie w ziemi i w bru­dzie, osoby nieodpowiednio zabezpieczone mogą zarazić się przez najdrobniejsze zadrapania czy inne skaleczenia. Toksyny bakteryjne powodują paraliż nerwów, co prowa­dzi do skurczów mięśni i zwykle ma ciężki przebieg. Mi­mo zaawansowanych środków medycznych w blisko 30% dochodzi do śmierci. Te choroby są wyjątkowo groźne, dlatego też brak szczepienia mógłby stanowić niepo­trzebne zagrożenie życia.
Przemysł farmaceutyczny jest bardzo zainteresowany sprzedawaniem swoich szczepionek. Czy medycyna klasyczna nie popada przy tej okazji w zależność i czy nie przymyka oczu na niedoskonałości i działania uboczne szczepionek?

Nie, żaden lekarz, który składał przysięgę Hipokratesa, nie narażałby dziecka na niebezpieczeństwo. Poza tym Narodowy Instytut Zdrowia jest całkowicie niezależny od przemysłu farmaceutycznego, nie zaleca konkretnych produktów konkurujących ze sobą firm, tylko sam fakt szczepienia. Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne na bie­żąco rejestrują odczyny poszczepienne. Kilka przykła­dów: ze względu na sporadycznie występujące uszko­dzenia nerwów zmieniono zalecane miejsce szczepienia z pośladków na udo i ramię. Nie wprowadzono także szczepienia przeciwko rotawirusom (przyczyna: biegun­ki, przede wszystkim u niemowląt i małych dzieci) ze względu na rzadko występujące, ale statystycznie istotne zadzierzgnięcia jelit. Podawane wcześniej szczepionki przeciwko wczesnoletniemu zapaleniu opon mózgo­wych (kleszcze) zostały wycofane z rynku z powodu re­latywnie często pojawiających sie reakcji gorączkowych (dostępne są nowe szczepionki bez składnika powodu­jącego gorączkę). I w końcu zmiana szczepionki prze­ciwko polio (paraliż dziecięcy): ze względu na ryzyko za­chorowania związane z popularną niegdyś szczepionką doustną. Obecnie niemowlęta przeciwko polio szcze­pione są szczepionką domięśniową.

Podobno są dostępne plastry przyklejane na skórę, dzięki którym szczepienie nie sprawia bólu. Dlaczego mój pediatra ich nie używa?

Ponieważ nie działają one przy szczepieniach. Tak jak w przypadku wszystkich maści i kremów, składnik czynny dociera tylko do skóry i jest transportowany do leżącej po­niżej dobrze ukrwionej tkanki tłuszczowej. Podczas szcze­pienia wkłucie w skórę nie boli tak bardzo, jak wstrzyki­wanie płynu (zwykle 0,5 do 1 ml) do mięśni. Wtedy plaster nie działa. Plaster znieczulający pomaga jednak przy po­wierzchniowych „zabiegach", takich jak usuwanie kurza-jek czy podczas pobierania krwi.

Czy mogę podawać dziecku leki homeopatyczne, aby lepiej znosiło szczepienia?

Dziecko mojej sąsiadki miało po szczepieniu drgawki gorączkowe Bardzo się tego obawiam. Jaką powinnam podjąć decyzję?

uwagę na fakt, że w przeważającej liczbie przypadków szczepień nie zauważysz u dziecka żadnych objawów czy działań ubocznych. Tylko wtedy, gdy pojawi się gorączka lub bóle w miejscu szczepienia, powinnaś (oprócz poda­nia leku przeciwgorączkowego), zastąpić dłuższą wy­cieczkę spacerem trwającym od 30 do 60 minut. Drgawki mogą zostać wywołane przez szczepienie tylko wtedy, jeśli dziecko ma skłonności do drgawek. Jednak nig­dy tego wcześniej nie wiadomo. Statystyki wykazują jed­noznacznie, że dzieci szczepione mają tak samo często drgawki, jak dzieci nieszczepione. Skłonność dziecka do drgawek nie jest więc spowodowana szczepieniem, ale in­nymi przyczynami, które są prawdopodobnie uwarunko­wane genetycznie. Oznacza to, że dziecko, które po szcze­pieniu ma drgawki, i tak by je miało mimo braku szczepienia, mogłoby tylko mieć drgawki w trakcie infekcji gorączkowej. Dlatego nie ma powodu, abyś nie szczepiła dziecka ze strachu przed drgawkami. Tak. Jeśli dziecko jest silne i dobrze odżywiane, podawaj tuż przed szczepieniem 3 granulki Thuja C30. Jeśli jednak dziecko jest bardziej delikatne i sprawia wrażenie „kru­chego", podaj mu raczej Silicea C30, także 3 granulki.

Czy po szczepieniu dziecka powinnam pozostać z nim w domu przez kolejne 24 godziny?

Ależ nie, wcale nie jest to konieczne. Jedyne, czego się nie powinno robić w dniu szczepienia, to iść na basen. Nie ma przeciwwskazań wobec normalnych wycieczek i spacerów, jeśli dziecko jest w dobrej kondycji.

1 komentarz:

  1. Sporo ostatnio się mówi o szczepieniach czy faktycznie są takie bezpieczne. Np. o odrze itp. było głośno swego czasu jak ktoś szczepionki powiązał z autyzmem bodajże - źródło

    OdpowiedzUsuń